15 grudnia 2015

Kosmita


Mam wrażenie, że dzieci są z jakiejś innej planety.
Ich wielozadaniowość wprawia mnie w osłupienie, a czasami przeraża. W tym samym czasie zakuwają na sprawdzian z matmy, są w on-line kontakcie z reszta świata, poznają historię amerykańskiego jazzu i nie mogą wyjść z podziwu nad grą aktorską Edwarda Nortona i innych ulubieńców. O dziwo, efekty są niezłe. Oceny dobre, znajomość Kina i innych muz też. Znajomość memów - na bieżąco...

Nie wiem, co ten chłopak robi. On się nic nie uczy. - Narzeka na Wito babcia. A ja go bronię, że uczy się widocznie tyle ile potrzebuje. On sam przyznał  mi się, że czyta podręczniki na przerwach, tuż przed lekcjami. To wystarcza, żeby dostawać zawsze 5 i 6, czasem 4.
Dzisiaj pisał próbny szóstotest. Jutro startuje w drugim etapie Małopolskiego Konkursu Matematycznego.

Wito. Plac Zamkowy, sierpień 2015 r.

Uderza mnie przepaść świata Wito i innych dzieci. Widać ją wyraźnie na przykładzie Marii - jego koleżanki z klasy.  Za uzyskanie tytułu laureata (w jakimkolwiek konkursie) tato obiecał  Marii wakacje w USA. Wito ma obiecane - przez Kuratorium Oświaty - punkty na świadectwo, które pozwolą mu wybrać gimnazjum. W ubiegłym roku był laureatem w konkursie z języka angielskiego i w Krakowskiej Matematyce. TataM nawet o tym nie wie.

Trzymamy za Wito kciuki!

6 grudnia 2015

Mikołaj

Mikołaj nie zawiódł. Przyszedł. Przyszedł jak co roku - 6 grudnia. Tyle, że ubiegłoroczny 5 grudnia zmienił w naszym życiu wszystko, zmienił też 6 grudnia i samego Świętego Mikołaja. Dawniej ten przychodził swobodny, wesoły, rumiany i trochę złośliwy. Przynosił prezenty i rozśmieszał. Teraz jakby wychudł, spoważniał, zbladł, skrócił brodę. Nie przyszedł rozśmieszać tylko pocieszać. Worek może i miał  większy, ale to tylko po to, żeby przysłonić pustkę, której zasłonić się nie da.





Nie zawiódł. Przyszedł. Przyniósł prezenty wymarzone! Szkoda tylko, że nie spotkał na swej drodze tatyM i tatyW - Anah i nie zabrał ich ze sobą. To by był dopiero prezent!

5 grudnia 2015

5 grudnia

Rok temu - 5 grudnia umarła moja siostra. Od tego dnia jest ze mną codziennie. Codziennie po przebudzeniu jedną z pierwszych myśli jakie przychodzą mi do głowy jest ta, że Ewa nie żyje. Codziennie, uświadamiam to sobie na nowo. Codziennie, mniej lub bardziej trudno mi w to uwierzyć. Codziennie nie potrafię się z tym pogodzić. Codziennie nie mogę przestać żałować - jej, że straciła takie młode życie. Codziennie nie mogę przestać żałować - siebie, że ona nigdy już do mnie nie zapuka. Że nigdy nie powiem jej nic dobrego a powiedziałam tyle złego.

Widzę ją w jej dzieciach. Najbardziej w Wito.

Widzę ją czasami we śnie. Jest w nich żywa, i dzieją się w nich rzeczy, które nie maja szansy wydarzyć się na jawie. Dlatego kocham te sny. Zawsze żałuję, że to tylko sny.

Dzisiaj mi się nie śniła.
Moja siostra Ewa



30 listopada 2015

Cdn...

Zobaczymy co zrobi sąd tym razem. Dzisiaj babcia złożyła w imieniu Margo i Wita pozew o alimenty. Kości zostały rzucone!

25 listopada 2015

Udawanie i zbywanie

TataM - w udawaniu doszedł do takiej perfekcji, że nawet nie dzwoni, nie pyta. Nie robi tego nigdy, nawet w urodziny, imieniny, święta. Dzieci też nie mogą do niego zadzwonić, bo podobno nie ma telefonu. Półtora roku temu Margo poprosiła go o spotkanie. Była wtedy w głębokim dołku, wróciła ze szpitala. Niestety  wtedy też  nie było to możliwe, a Margo podobno była zbyt mała żeby zrozumieć dlaczego. Ma jednak obiecane, że kiedyś pozna powód tej niemożności. Co jednak zrobić z faktem, że dzieci rosną i nie można im w nieskończoność wmawiać, że są za małe. 

Hmmm m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m m  m  m  m  m  m m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m m   m    m     m    m    m  mm    mmm    mmhm.

Po dłuższym namyśle można na przykład powiedzieć, że się nie ma pieniędzy na pociąg. I tak też tataM zrobił. Bo nadmienić trzeba, że  Wito i Margo mieszkają w Krakowie, a on pod Warszawą. A jak czegoś nie ma, to nie ma i się nie wyczaruje. Pieniędzy nie było więc notorycznie. Nie znalazły się nawet na przyjazd na pogrzeb mojej siostry. Ale, z drugiej strony, kto normalny pogrzeb robi na dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem? Gwiazdka, radości czas!!! Prezenty. Śnieg. Sanki. Bałwanki. Turlanki.... A takie granicznie smutne sieroty, to by tylko klimat psuły. Najlepiej udać, że ich  nie ma. Udać po cichu, ale z pełnym przekonaniem. Wiarygodnie. 

Dobrze - padł pomysł -  Skoro tata nie ma na pociąg, to może my możemy przyjechać? Takie straszne pytanie przeczytał tataM w jednej ze swoich prywatnych wiadomości na fb. Pytanie podłe, bezczelne, tak niewygodne, że aż dławiące. Na takie pytanie odpowiedzieć trzeba szybko, bez zbędnej zwłoki,  jednoznacznie, ucinającą wszelkie gdyby, gdybania.

Hmmm m m m.

Nie. Powiedział tym razem po krótkim namyśle tataM. Nie, bo nie mieszkam u siebie. No i jest to chyba prawda. Bo - nie u siebie - oznacza w tym przypadku w domu swojej konkubiny. Tzn. kupionym na jej nazwisko, ale jak twierdzi mama tatyM za wspólne pieniądze.

Żeby udawanie było jeszcze bardziej wiarygodne i komfortowe dla udającego - dopomógł też sąd - który zniósł półtora roku rok temu, jeszcze za życia mojej siostry - zasądzone tacieM alimenty.
Nie ma ciała - nie ma zbrodni.
Nie ma alimentów - nie ma dzieci.
...

18 listopada 2015

Trójka dzieci i...

Została trójka dzieci...


Najstarsza dziewczyna, śliczna 15-letnia Margo. Ma ogromne problemy ze sobą.... Ma też niezwykły słuch muzyczny i generalnie, nie tyle jest wrażliwa, co nadwrażliwa. Świetnie gra na gitarze. Kiedyś nawet chodziła do szkoły muzycznej, ale w połowie drugiego roku przerwała.

12-letni chłopak - DonWito. Nie jest moim synem, więc śmiało mogę go chwalić. Jest najlepszym dzieciakiem jakie kiedykolwiek poznałam. Ma fantastyczny charakter, a do tego chyba jakiś super umył. Z matematyki najlepszy w szkole,  z angielskiego też. Z całej reszty bardzo dobry. Nigdy, nikt nie pomagał mu nawet w lekcjach.. Nie mówiąc o korepetycjach, czy innych kursach i tym podobnych...

Najmłodsza jest 9-letnia Aniah. Jest ich przyrodnią siostrą. Też śliczna i zdolna. Bardzo rozgarnięta. Trochę dokuczliwa i chyba ciut za bardzo żywiołowa... Z wyglądu i całkiem różna od przyrodniego rodzeństwa, trochę tęższa, z ciemnymi czekoladowymi włosami i oczami. Dwójka starszych to bardzo szczupli, wysocy, delikatni blondyni z niebieskimi oczami. Raczej spokojni i flegmatyczni.


Zawsze, wszyscy siostrze mówili jakie ma śliczne i świetne dzieciaki... bo to prawda. Dlatego nie mogę zrozumieć, jak to jest, że ich ojcowie jakoś tego nie widzą. Ktoś wie?
Tylko z Aniah tata utrzymuje kontakt. Marny, bo marny, ale może? lepsze to niż nic?
Ojciec Margo i Wito - udaje, że on żadnych dzieci nie ma. Udaje przed swoimi znajomymi, swoją konkubiną, całym swoim i cudzym światem. Udaje chyba nawet przed sobą....


i przed 70-letnia babcią która codziennie się nimi zajmuje.

20 października 2015

Kiedyś


Kiedyś było inaczej, kiedyś było lepiej...

Z perspektywy dzisiaj - kiedyś było wspaniałe, doskonałe w swojej niedoskonałości,
radosne, jasne, kolorowe...
Świat mienił się możliwościami,
obiecywał przyszłość.
Przed snem można było uśmiechnąć się do siebie z zadowolenia.

5 grudnia 2014 znana mi dotąd rzeczywistość przestała istnieć.

Odeszła wtedy moja siostra, zabierając ze sobą radość i cały tamten Świat,
w którym możliwe było szczęście!
Zostawiła szarość,
żal,
smutek,
niepewność,
i trójkę dzieci,
które już nigdy jej nie zobaczą,
które nigdy nie znajdą w niej oparcia.

Teraz wiem, że są rany których czas nie leczy.

Wiem, że już nic nie będzie tak samo.
Więc:

When you see me laughing, I'm laughing just to keep from crying...