25 listopada 2015

Udawanie i zbywanie

TataM - w udawaniu doszedł do takiej perfekcji, że nawet nie dzwoni, nie pyta. Nie robi tego nigdy, nawet w urodziny, imieniny, święta. Dzieci też nie mogą do niego zadzwonić, bo podobno nie ma telefonu. Półtora roku temu Margo poprosiła go o spotkanie. Była wtedy w głębokim dołku, wróciła ze szpitala. Niestety  wtedy też  nie było to możliwe, a Margo podobno była zbyt mała żeby zrozumieć dlaczego. Ma jednak obiecane, że kiedyś pozna powód tej niemożności. Co jednak zrobić z faktem, że dzieci rosną i nie można im w nieskończoność wmawiać, że są za małe. 

Hmmm m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m m  m  m  m  m  m m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m  m m   m    m     m    m    m  mm    mmm    mmhm.

Po dłuższym namyśle można na przykład powiedzieć, że się nie ma pieniędzy na pociąg. I tak też tataM zrobił. Bo nadmienić trzeba, że  Wito i Margo mieszkają w Krakowie, a on pod Warszawą. A jak czegoś nie ma, to nie ma i się nie wyczaruje. Pieniędzy nie było więc notorycznie. Nie znalazły się nawet na przyjazd na pogrzeb mojej siostry. Ale, z drugiej strony, kto normalny pogrzeb robi na dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem? Gwiazdka, radości czas!!! Prezenty. Śnieg. Sanki. Bałwanki. Turlanki.... A takie granicznie smutne sieroty, to by tylko klimat psuły. Najlepiej udać, że ich  nie ma. Udać po cichu, ale z pełnym przekonaniem. Wiarygodnie. 

Dobrze - padł pomysł -  Skoro tata nie ma na pociąg, to może my możemy przyjechać? Takie straszne pytanie przeczytał tataM w jednej ze swoich prywatnych wiadomości na fb. Pytanie podłe, bezczelne, tak niewygodne, że aż dławiące. Na takie pytanie odpowiedzieć trzeba szybko, bez zbędnej zwłoki,  jednoznacznie, ucinającą wszelkie gdyby, gdybania.

Hmmm m m m.

Nie. Powiedział tym razem po krótkim namyśle tataM. Nie, bo nie mieszkam u siebie. No i jest to chyba prawda. Bo - nie u siebie - oznacza w tym przypadku w domu swojej konkubiny. Tzn. kupionym na jej nazwisko, ale jak twierdzi mama tatyM za wspólne pieniądze.

Żeby udawanie było jeszcze bardziej wiarygodne i komfortowe dla udającego - dopomógł też sąd - który zniósł półtora roku rok temu, jeszcze za życia mojej siostry - zasądzone tacieM alimenty.
Nie ma ciała - nie ma zbrodni.
Nie ma alimentów - nie ma dzieci.
...

1 komentarz:

  1. Mają jeszcze babcie, ale boję się, ze kiedyś faktycznie zostanę jedyną ich nadzieją i nie dam rady...

    OdpowiedzUsuń